cze 15 2007

Cegiełka


Komentarze: 0

Prześledziłam z uwagą całego mojego bloga, 160 notek. W sumie nie tak dużo, pomijam fakt, że około 60 sama wykasowałam w przypływie złości, czego żałuję przeogromnie (mam teraz wyrwę w danych). Ale jednak założyłam pamiętnik w 2003 roku. Dawno. Jakby nie było 4 lata temu.

 

Mój Boże, jak ja się przez ten czas zmieniłam. Mój sposób pisania, odzwierciedlania rzeczywistości i uczuć. Oczywiście nie zmienił się wartość estetyczna, wciąż pozostawia ogromnie dużo do życzenia, ale tak chyba będzie już zawsze. Chodzi mi o poziom. Mam wrażenie, że mam większość świadomość tego, jakie słowa dobieram i czego od nich oczekuję. Dojrzałam nieco, wydaje mi się. Pisarsko. Chociaż w sumie trudno, żeby osiemnastoletnia dziewczyna pisała o świecie w ten sam sposób, jak czternastolenia. Nic w tych zmianach nadzwyczajnego nie ma. Naturalny bieg rzeczy.

 

Ale właśnie przez uświadomienie sobie, ze dojrzałam jeśli chodzi o sferę wyrażania siebie zauważam, ze dojrzałam też ogólnie. Bo mnie się jednak wciąż wydaje, że gimnazjum było tak niedawno. Że ja od tamtego czasu się nie zmieniłam, że w tamtym okresie zaszły dla mnie zmiany znaczące – spotkanie się z moim prawdziwym ja, odnalezienie go, ukształtowanie tożsamości.

 

Tymczasem może faktycznie ten proces zaczął się w gimnazjum, ale trwa nieprzerwanie. Zmieniłam się bardzo. Może nie jeśli chodzi o sposób myślenia – w tej materii raczej zawsze byłam rozwinięta. Wciąż wierzę w te same idee, wyznaję te same zasady. Ale zasadniczo zmieniłam się bardzo. Abstrahując już od zmiany wyglądu, umocnienia osobowości, większej pewności siebie czy chociażby sposobu poruszania się. Zaczynam naprawdę się scalać, coraz większa część mnie jest już uformowana i gotowa, która będzie stanowić kanwę, osnowę dla przyszłego, dorosłego człowieka. Zaczynam poważnie myśleć o przyszłości. Oczywiście, moja głowa wciąż jest pełna nierealnych pomysłów i idealistycznych marzeń. To się jeszcze długo nie zmieni. Wciąż buzują we mnie hormony, targają mną sprzeczne emocje, popadam ze skrajności w skrajność. Dalej jestem raczej niestabilna emocjonalnie. Bo nie mówię, że jestem dorosła. Absolutnie. Ciągle jestem na pograniczu starszego dziecka z młodszą młodzieżą. Zdarza mi się, nierzadko wcale, zachować infantylnie. Jeszcze dużo czasu przecież przede mną, dużo porażek i sukcesów, dużo doświadczeń i dużo wiedzy z zakresu życia, którą będę musiała posiąść.

 

Po prostu chciałam powiedzieć, że to dziwne uczucie, być świadomym swojego dojrzewania. Uświadomić sobie jego przebieg, będąc w trakcie. Zauważyć jego realne oznaki.

 

Bardzo dziwne.

 

tabakaaa : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz