kwi 04 2007

impossible is nothing


Komentarze: 0

No proszę.

Jednak zawsze spotyka nas to, czego najmniej się w danej chwili spodziewamy.

Wracam sobie wczoraj do domu i po drodze wstępuję po buty. Czekam następnie na busa na przystanku, kręcę się po nim, szwędam tu i tam, robię kółeczka (jakoś tak nie lubię stać w miejscu). W pewnym momencie dostrzegam jakiegoś chłopaka, dosyć wysokiego, w butach dobrych do wspinania i dżinsach. "Pewnie był w skałkach", pomyślałam sobie i jakoś tak poczułam, że to on.

To w istocie był on. I wiecie, co jest najlepsze?

Że nic mnie nie ruszyło. OK, może serce uderzyło kilka razy nieco mocniej, ale to nie było to samo, co dawniej - nic nie wywiercało mi dziury w brzuchu, żołądek nie kręcił się cały czas wewnątrz, nie drżały mi nogi, nie robiło mi się gorąco i zdecydowanie nie- nie wiedziałam, co mówić.

Co to znaczy?

PRZESZŁO MI !!!!!!!!!!!!!!!!!

Wyleczyłam się z tego oto pana i bardzo mi z tym dobrze :)

Z resztą już jakiś czas temu, ale ostatnio mnie ktoś zapytał, co z tym wszystkim, na co odrzekłam, że niby już w porządku, ale nie wiem, jak bym się zachowała, gdybym go spotkała, czy wszystko by nie wróciło.

I co? I teraz już wiem! Nie wróciło!

 

No proszę. Czyli jednak można.

 

tabakaaa : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz