sty 23 2004

Heheh,


Komentarze: 0

Aaa i jeszcze nawiązując do dnotki wczorajszej opiszę historię która zdarzyła się Ani .... :D

Ania miała 12 latek i napisała sobie coś tam na karteczce ... Prawdopodobnie wyżywała się, bo była już w takim wieku, w którym się chłopcy chyba mogli podobać, no a że akurat trafiła nie na tego, na którego trzeba było, to ją roznosiło i musiała coś z siebie wyrzucić (bez skojarzeń ;) ) ... No więc nabazgrała mądra Ania coś na tej kartce i postanowiła, że nikt nie może tego przeczytać... Więc Ania postanowiła, że spali tą kartkę... Przyniosła sobie zapałki i zaczęła podpalać kartkę ... Kiedy już karta wypaliła się do ponad połowy, Ania zaczęła dmuchać, ale nic to nie dało :) Więc Ania przerażona wrzuciła palącą się kartkę do pustego (plastikowego) kosza na śmieci, który też się zaczął przypalać od środka i biegiem do łazienki :) Biegła Ania przez przedpokój z przerażoną miną, palący się kosz trzymała w rękach i wpadła do łazienki. Tam wruciła to wszystko pod kran i odkręcila kurek .... Ufff, uratowana ;) A rodzice sobie spokojnie spali..... :D

Ale szczerze mówiąc jak sobie przypomnę moją minę, którą zobaczyłam kątem oka w lustrze jak biegłam, to śmiać mi się chce okropnie :]

A wczoraj poszłam z mamą po 22 na spacer, żeby się spało lepiej :) Normlanie mi odbiło... A stok mamy koło domciu, więc poszłyśmy na niego. I tak: najpierw na środku, gdzie było jeszcze nie wyratrakowane, położyłam się i zrobiłam orzełka :] Mama się na mnie darła, żebym wstawała, a ja uparcie macham rękami :) Potem poszłyśmy na górę, tam się nic specjalnego nie działo, ale jak wracałyśmy, to poszłyśmy tak koło skoczni na deskę, całkiem bokiem, tak był świeży śnieg. A ja się wcześniej śmiałam z mamci mojej jak się poślizgnęła, a teraz ja się poślizgnęłam i to tak że wylądowałam na tyłku i zaczęłam się zsuwać... No to idę za ciosem i jadę tak na sam dół :] Heheh ale była jazda ;) A mama za mną jechała ... Tylko że ona miała lepiej, bo już jej drogę wygniotłam, a ja musiałam jechać po świeżym śniegu, więc jechałąm wolniej ... :) No ale wstałyśmy i skierowałyśmy się w stronę domu ... Już byłyśmy koło garaża sąsiada, a tam wystawał jakiś metalowy pręt ... JAKI IDIOTA ZOSTAWIA METALOWE PRĘTY KOŁO GARAŻU, NA DRODZE, KTÓRĄ CHODZĄ LUDZIE  ????!!!! Odp : mój sąsiad... :) No a ja , jak to ja, musiałam się w tego pręta uderzyć... I to jeszcze w kolano ... Ojjj zabolało :) Ale zaczęłam sobie jaja robić, żebym nie musiała drewna do kominka nosić, więc się rzuciłam na śnieg i zaczęłam się wić niby z bólu :] [ale na prawdę bolało :) ] Żebyście to widzieli normalnie komedia pełna :] Ale jesczze lepsze było jak mi moja mama pomagała wstać :) Hehehehe, chyba było z 10 prób, a po każdej lądowałam z powrotem na ziemi :) Mogła bym wstać, ale nie było by zabawy ;) Więc później zaczęłam się tarzać po śniegu, tak jakbym co najmniej nogi nie miała :] No ale potem wstałam :) Ale tak szczerze, to sąsiedzi mogli mieć niezły ubaw ... :D

Ale to kolano jeszcze mnie boli ..... :/

;)

 

Aha i dzięki hyrnie <nie wiem jak to sie pisze ;) > za te gifky, ale u mnie one tak dzwnie wyglądają więc ich jednak nie będę używać :] Ale wielkie dzięki !!!!!!!!!!!

tabakaaa : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz