Zakopane :P
Komentarze: 6
Dwa podpunkty z mojej listy rzeczy do zrobienia mogę już wykreślić ;)
Pierwszy to wyjazd na koncert Myslovitz do Nowego Sącza… Niestety nie mogłam tam być :( Baaardzo chciałam, ale jak to czasem bywa – siła wyższa (rodzice … :/). No nic, mam nadzieję że koncert w Mysłowicach 1 września mi to wynagrodzi ;)
Drugi to wyjazd do Zakopanego, bo udało mi się go wykonać !!!!!!!! :) Wczoraj, razem z Agą, Moką i Gosią pojechałyśmy w końcu do tego miasta, i musze przyznać ze nam się ten wypad wyjątkowo udał ;)
Musiałam wstać baaardzo wcześnie rano, bo już o 5:30, żeby zdążyć najpierw na busa z mojej małej mieścinki, a później na autobus, który odjeżdżał o 6:55 ;) Siadłyśmy sobie w czwórkę w kupie, wszyscy dookoła spali, a my trajkotałyśmy jak głupie ;) Powspominałyśmy po raz kolejny różne fajne rzeczy… Trochę się też śmiałyśmy, na przykład jak nie mogłyśmy się z Agą dogadać, czego uczy się jej kuzyn A później jeszcze Monia coś tam mówi o „facecie w kapturze”, a to była zakonnica hehhe :) No dobra, podróż nam minęła miło w miarę :D Kiedy już dojechałyśmy na miejsce, wytoczyłyśmy się (ulubiony tekst Agi :P) z autobusu i takie zastanowienie „i co teraz?!” hehe :) Na początek postanowiłyśmy iść na Krupówki … Dotarłyśmy tam bez większych problemów, ale że było dosyć wcześnie, to wszystko pozamykane i mało ludzi ;) Wymyśliłyśmy więc, że poszukamy pensjonaciku w którym mieszkałam przez dwa tygodnie 8 lat temu ;) Pamiętałam tyle, że na początku koło banku u samej góry Krupówek trzeba było skręcić i że ten domek był koło jakiegoś kościoła … ;) To patrzymy na piękną mapę Gosi i widzimy, ze w pobliżu są dwa kościoły… Nawet niedaleko siebie, więc postanowiłyśmy podejść pod oba :D No i jeden faktycznie okazał się być tym właściwym, na nieszczęście ten drugi, ale grunt że trafiłyśmy ;) Najwięcej śmiechu było przy czytaniu mapy, bo ciągle się sprzeczałyśmy kto ma racje hehe :) Stoimy we trzy na środku chodnika, Ania trzyma mapę w środku, a obok Monia i Gosia próbują coś z tej mapy odczytać, tylko nie mogą, bo Ania przeraźliwie trzęsie rękami, bo się śmieje ;) Hihih:P Lub jak się kłóciłam z Monią o mapę :P:P:P Buhehe :) To nawet wyszło na zdjęciu :P
Później poszłyśmy szukać domu dziadka chłopaka Agi, i wydawało nam się, ze znalazłyśmy właściwy, ale jak się okazało po powrocie, to nie był ten… Mimo to, byłyśmy ponoć już blisko ;)
Później postanowiłyśmy pójść na Gubałówkę … Wyjechałyśmy na górę kolejką, potem tam poszliśmy na taki tor saneczkowy i było supcio hehe :) Na początku ja jechałam przed Agą, za Moką, która jechała przed Gośką :) Gosia nam odjechała a Monia jedzie, jedzie i zakręt jest – przy zakręcie tabliczka „hamuj” to Monia po hamulcach :P To ja tez po hamulcach, ale Aga nie i łup!łup! się ze mną zderzyła :P hehe śmieszne to było :P Później pojechałyśmy jeszcze raz, tym razem jechałam pierwsza, za mną Gośka i Monia i Gośce się trafił chyba jakiś wolniejszy pojazd, bo ja nie hamowałam w ogóle i one też, a były dalej :/ Ale ogólnie kuuupę śmiechu było :)
Później przeszłyśmy Gubałówkę wzdłuż w obie strony, prowadząc super inteligentne dialogi (nie wiem co mi się stało, normalnie jakaś niedysponowana intelektualnie byłam :P Rozmowy typu: dziewczyny kogoś cytują -„Ale my nie mamy nart!!!!” (bo z tego toru się wracało wyciągiem ;) tzn. wyciąg wyciągał saneczki z siedzącymi na nich ludźmi, z tym że to zauważyłam później ;)); ja –„Kto to powiedział???”; one – „TYYYYYY !!!!!!!!” Buehehehe ;))… Później zeszłyśmy sobie z Gubałówki na własnych nóżkach trasą stoku narciarskiego, obecnie nieczynnego :P I też było kupę śmiechu :P Aga się parę raz zatrzymywała na drewnianych belach, w ogóle zbiegałyśmy, śmiałyśmy się, Moka by sobie prawie przeze mnie coś zrobiła, na szczęście skończyło się na brudnych spodniach, bo ją przytrzymałam :D (jestem z siebie dumna ;P No może przemilczę fakt, że to przeze mnie się wywaliła bo jej nadepnęłam na spodnie, czy tam na nogę a szłyśmy w dół :P)…
Zmęczone, ale w doskonałych humorach, wróciłyśmy na Krupówki celem zjedzenia czegoś obiado-podobnego :P Monia i Gocha wybrały McDonalda, ja i Aga PizzeHut, gdzie Aga strasznie się wkurzyła na kelnera z fajnym irokezem :P:P:P Po obiadku, który trwał trochę ;) chciałyśmy się dostać w okolice skoczni narciarskiej, więc ruszyłyśmy Krupówkami do góry, a po drodze jacyś faceci tańczyli break dance’a, więc przystanęłyśmy i popatrzyłyśmy :D Super to tańczyli… Aż się zdobyłyśmy na szczodrość i cos tam im rzuciłyśmy do miski :P:P:P Ale byli fenomenalni, serio :P Potem wyłudziłyśmy po baloniku od TVP1 :P I ruszyłyśmy pod skocznie… Całą drogę gadałyśmy, mój balonik się bił z balonikiem Moki i ciągle mi uciekał a my go goniłyśmy hehe :D Dotarłyśmy pod Wielką Krokiew, pstryknęłyśmy sobie zdjęcie i wróciłyśmy, bo nie miałyśmy biletów na skoki hehe :D Wracając zakupiłyśmy oscypki i takie inne zakopiańskie (góralskie:P) specjalności :D I trafiłyśmy na jakieś trzy panie, które rozdawały gadżety z TVN Turbo :P Mi się trafił breloczek i zapach do samochodu :P A panie jeszcze miały flagi, ale nie rozdały ich, tylko weszły do jakiejś knajpy, a my chciałyśmy te flagi też i czekałyśmy chwilę, aż wyjdą, ale niestety chyba panie nie miały takiego zamiaru, więc Aga weszła do nich i poprosiła o flagi :D Później już postanowiłyśmy, że pójdziemy w stronę dworca, ale zahaczyłyśmy jeszcze o jakiś park, gdzie pękł mi balonik :( Chciałam się wracać i wziąć sobie jeszcze jednego, ale Aga się ze mną zamieniła za zapach do samochodu :D Potem poszłyśmy na dworzec i tam, no co tu dużo mówić, naszedł nas świetny humorek :D Bo jak inaczej mam tłumaczyć to, że siedziałyśmy sobie we cztery na pękającej ławce i wymieniałyśmy się podpaskami ??? hehe ;) Kobieta siedząca obok patrzyła się na nas ze zgorszeniem :P Przeszukałyśmy też plecak Agi, znajdując tam jakieś stare kartki z tekstami piosnek, więc co miałyśmy zrobić ??? Zaczynamy śpiewać !!! Heheh ;) Hitem numer 1 było "Ktoś mnie pokochał..." hehehe ;) A potem przyjechał autobus i pierwszeństwo mieli ludzie „z bilecikami z kasy” a my o takowych nie pomyślałyśmy :P Więc najpierw musiałyśmy puścić wszystkich, którzy jednak pomyśleli, potem parę osób, które się wepchały i kiedy weszliśmy do autobusu okazało się, że są wolne cztery miejsca… tylko rozsiane po całym pojeździe ;) I nikt się nie chciał zamienić miejscem !!!! Wapniaki jakieś :P W sumie ja z Agą i Moką siedziałyśmy w miarę blisko, tak że mogłyśmy gadać, ja i Aga prawie naprzeciwko, a mnie do Moni dzielił jeden fotel :P W końcu pan który ze mną siedział i z zaciekawieniem czytał gazetę zgodził się zamienić z Agą, przyprowadziłyśmy Gośkę z pierwszego siedzenia, gdzie zdążyła już wysłuchać części życiorysu jakiejś starszej pani :P (Gośka ma dziwne szczęście do takich ludzi, gdzie się nie znajdzie – czy w autobusie, czy na wyciągu na przykład – zawsze jedzie z kimś, kto jej opowiada swoje życie hehe ;)) i kiedy my siedziałyśmy we trzy na dwóch siedzeniach a Moka niewiele dalej było wesoło :D W sumie wesoło było już od początku :P No między nami a Monią jechała jakaś para, a chłopak był do złudzenia podobny do naszego kolegi z byłej klasy, a naprzeciwko nich jechało jakichś dwóch kolegów… I oni sobie gadali i my :D A widoki miałyśmy naprawdę chwilami straszne :P:P:P Śmiałyśmy się i robiłyśmy różne dziwne rzeczy :D Eeeno faaajnie było ;) Szkoda że się nie dowiedziałyśmy, skąd są ;)
Powrót nam minął bardzo szybko ;) Niestety ktoś mógł po mnie przyjechać „dopiero za godzinę” (ostatniego busa miałam dużo, dużo wcześniej :D), więc zwaliłam się do Agi… A tam ktoś do niej dzwoni czy to prawda, ze na zarabiu jakiś festyn jest na zakończenie lata (??) Miałyśmy ok. 15 minut, bo mój brat wcześniej dzwonił i mówił że już jedzie, ale ostro wskakujemy na rowery i pędzimy na Zarabie :D Po 14 godzinach na nogach :P Nie mogłyśmy pozwolić żeby coś nas ominęło :P Dotarłyśmy na Zarabie, ale tam nie było nic, więc gazem wracałyśmy, bez ani jednego zatrzymania, już myślałam że gardło i płuca za chwilę wypluję ;) W każdym razie udało nam się, zdążyłyśmy :) Lubię nas za takie spontaniczne akcje :P
No faaajnie było :D Może z mojego opisu tak nie wynika, ale naprawdę było suuuuuper :) A dzisiaj mi się towarzysze z autobusu śnili buhahaha :P
Niedługo zdjęcia wywołam, będzie pamiątka :D
I to byłoby na tyle na teraz :P Dziękuje wszystkim, którzy wytrwali do końca :P
Od dnia dzisiejszego będę pisała chyba jeszcze rzadziej, bo komputer się przeprowadza do pokoju moich rodziców :( Buuu nie zostawiaj mnie samej w tym strasznym świecie ;)
Pozdrowienia i buziaki !!!!!!! :)
PS. (dopisane później) Właśnie !!!!!!! Dzięki Gosia że mi przypomniałaś :P No więc stoimy sobie na Krupówkach, i cos tam gadamy, a w pewnym momencie czuje jakąś łape na ramieniu... Taki dreszcz strachu mnie obleciał od góry do dołu, odwracam się z takim przerażeniem w oczach, a tam jakiś facet przebrany za kota z puszką "zbieram na mleko" :) buhahaha ale się przestraszyłam :D Normalnie to było straszne :P Hihihih :) I przepraszam za taką nudną notkę, ale musiałam to gdzieś napisać, a gdzie miałam indziej to zrobić, jak nie własnie na blogu ?! :>
Ehh no to niezwykle udaną i peeeełną śmiechu miałyście podróz :D:D:D!!!! Suuuper:)!
Buziak:*!
Wyjazd faktycznie wygląda na udany :)
Hmm...1września już niedługo :P
Miłej zabawy na koncercie :)
Ech...jak zwykle Myslo gra w nie tej części Polski co trzeba :P
www.marydka.mylog.pl
Dodaj komentarz