Ehhh to było cos absolutnie niesamowitego :)Wczoraj w Mysłowicach odbyło się spotkanie zespołu Myslovitz z fanami :) Jak było … można się domyślić, ale zaraz to wszystko dokładnie opiszę ;)
Przyjechałyśmy z Justyna i Magdą (moimi dwiema koleżankami, z którymi zawsze jeżdżę na Myslovitz ;)) tam na miejsce i zaczynamy łazić po mieście… W końcu chciałyśmy znaleźć ksero, bo Justyna dostała wcześniej od fanclubu taką gazetkę „Przemyslenia” i tam były fenomenalne plakaty, więc sobie pomyślałyśmy że możemy je skserowac i dać im do podpisania i powiesić na ścianie :) Pytamy więc jakiejś kobiety, gdzie tu jest ksero. No to ona nam tłumaczy, że gdzieś tam skręcić trzeba, coś tam, coś tam ;) OK., idziemy… Na początku budynki takie niezbyt zachęcające ale twardo idziemy. Potem patrzymy… a tam stoi Dżałówa z jakims gościem (!!!!!!!!!!!!!) … Totalne zaskoczenie ;) Od razu go poznałyśmy, ale pomyślałyśmy że tak głupio do nich podejść… Przeszłyśmy obok, za chwilę się zatrzymałyśmy, zaczęłyśmy grzebać po torbach czy mamy coś, na czym mógłby się podpisać (bo wszystko co miałyśmy było związane z Myslovitz ;)) … W końcu jedyną rzeczą, jaką ja miałam była… kartka z tych, które nam dal pan od polskiego na weekend, żebyśmy przeczytali ;) heh no dobra podchodzimy do niego i pytamy czy mógłby nam się podpisać … A on tak się ucieszył !!!! I mówi, że rzadko go tak proszą o autografy…I taaaak bardzo się uśmiecha ;) My coś tam gadamy, że w ogóle się nie spodziewałyśmy, że go spotkamy i nie mamy nic, a on się pyta, czy będziemy na tym spotkaniu z Myslovitz, na co my, że tak, na co on, że w takim razie jeszcze zdążymy podskoczyć po coś do domu i później i tak się spotkamy ;) W końcu ja pytam czy możemy sobie zrobić z nim zdjęcie … A on mówi, że no jasne i SIĘ STRASZNIE CIESZYŁ :) Zrobił nam je ten jego kolega, zamieszczę je, walić że na tym zdjęciu jestem tez ja, w tym momencie mnie to wali, że wychodzę koszmarnie na zdjęciach i w ogóle jestem koszmarna ;)

A tu sam autograf: (mam nadzieję, że pan od polskiego nie będzie zły ;))

Później znalazłyśmy już to ksero, oczywiście byłyśmy strasznie podemocjowane, bo nie często spotykamy znanych ludzi na ulicy a już w każdym razie nie często są tak bardzo mili :) Załatwiłyśmy co tam miałyśmy załatwić i idziemy jakąś ulica przed siebie… W końcu stwierdziłyśmy, żebyśmy poszły już do tego centrum kultury, gdzie miało się odbyć to spotkanie … No to skręcamy w jakąś ulicę, która była prostopadłą do rynku. I tam na zakręcie, ale już od strony rynku była jakaś knajpa. Wychodzimy zza zakrętu, a tam dokładnie przed nami LALA !!!!!!!!!!!!! (dla niewtajemniczonych: perkusista Myslovitz ;))My od razu w totalnym szoku zaskoczone, ale mam nadzieję, ze tego nie było widać tak strasznie ;) Magda tylko mnie chwyciła dosyć mocno za rękę (mam zadrapanie hehe i strupa ;)), ale ja ją rozumiem, to po prostu taki odruch ;) Siadłyśmy na ławce na tym rynku (pomijam fakt, że Justyna sobie najpierw nie trafiła ;)), on tam łaził, kręcił się, to do sklepu, to gdzieś tam, to coś wkładał do samochodu a my ciągle siedzimy i żeby nie wyglądać głupio, cos tam robimy, ja grzebałam w torbie, czegoś szukając i wypakowywałam większość rzeczy ;) Nie chciałyśmy podejść, bo i ta przecież miałyśmy go spotkać później ;) On w końcu pojechał… My wciąż w wielkim szoku, posiedziałyśmy jeszcze chwilkę, a tu idzie Dżałówa rynkiem i macha nam i krzyczy „A nie mówiłem że się jeszcze spotkamy?! To miast jest takie małe :)” … Kurde normalnie SZOK !!!!!!!!!! Podchodzimy do znanego gościa, prosimy o autografy i zdjęcia, a on nie dość że się CIESZY JAK DZIECKO, to jeszcze później SAM coś tam do nas zagaduje :) My odpowiedziałyśmy już nie pamiętam co ;) I w pełnym szoku idziemy dalej, już faktycznie do tego centrum kultury… Idziemy, idziemy i ja mówię: „Wiecie co, fajne to miasto, jesteśmy tu pół godziny i spotkałyśmy dwa razy Dżałowę i Lalę…” odwróciłam głowę w bok….. A tam Lala w saloniku prasowym cos kupuje (lol) ;) Heheh, wiecie co naprawdę faaaajne to miasto ;) Idziemy do tego centrum kultury, tam zaspokoiłyśmy swoje podstawowe potrzeby fizjologiczne ;) Poznałyśmy się z jakimś facetem, który siedział na recepcji, czy tam w sekretariacie ;), potem cos tam gadamy z ludźmi z obsługi… Później przyszły nasze koleżanki, które poznałyśmy właśnie na koncercie :) A zaraz potem już wpuszczali… Więc idziemy :) Każdy dostał przy wejściu „Przemyslenia” (te, które Justyna już miała wcześniej;)), a my oczywiście siedziałyśmy w pierwszym rzędzie na środku (to spotkanie było w sali kinowej ;)). Później zaczęły się pytania. Niektóre były fajne i śmieszne, ale niektóre beznadziejne, tak jakby ludzie w ogóle nie wiedzieli nic o nich, bo ja już je słyszałam (lub czytałam w jakichś wywiadach) kilka razy :/ Odpowiadali głownie Artur i Jacek, Przemek czasami… Lala chyba raz i Wojtek też ;) W każdym razie Przemek strasznie śmiesznie jadł ciasteczka, a Wojtek miał dwa pisaki i ciągle bił nimi Lalę po nogach i po brzuchu, i po stole i po swoich nogach, bawiąc się w perkusję :) Hehe, w ogóle zachowywali się przekomicznie ;)
Wszyscy:
Jacek:
Przemek:
Artek:
Wojtek:(trochę niewyraźne i zasłaniają napoje, ale grunt, że jest ;))
Lala:
Po pytaniach zaczęło się podpisywanie :D Wszyscy się rzucili, ludzi było trochę, ale w końcu stwierdziłam, że nie będę podpisywać wszystkiego – nie podpisywałam okładek płyt, o to będę mogła poprosić zawsze ;) Miałyśmy z nimi wspólne zdjęcia, więc kiedy je dajemy do podpisania to Jacek się pyta: „Kraków?” no to my że taaak i coś tam gadamy ;) Zawsze jak im się daje wspólne zdjęcia, oni się tak im przypatrują, coś tam komentują, coś tam dorysują hehe ;) Później dawałam im te plakaty skserowane, a oni takie śmieszne miny robili, ogolnie przezabawni byli ;) Na jednym plakacie Wojtek dorysował Rojkowi takie coś, jakby był kosmitą ;) Później daję to Artkowi a on (tak niby groźnie ;)): „Kto to zrobił?:>” A ja:”Wooojtek ;)” (i patrzę na Wojtka :)), a Wojtek: (do mnie):”Kabel :P” (wiecie no mówili to wszystko tak na żarty, a Wojtka „kabel’ zabrzmiał tak jak normalnie dziecka w przedszkolu hehehe :) Więc wybuchliśmy wszyscy śmiechem), a za to Rojek dorysował Wojtkowi nos klowna ;) W ogóle na innych rzeczach (i dla innych ;)) tez fajne rzeczy rysowali, ale tak fajnie było, że sobie nawzajem dokuczali i rożne śmieszne rzeczy dorysowywali :)


Później wyłudziłam od funclubu plakat Myslovitz i tez zaniosłam do podpisania. A wcześniej na konferencji były pytania o Sopot, i oni się troszkę nabijali z tych wykonawców typu Mandaryna itp. ;) Więc na plakacie któryś z nich narysował na Artku serduszko i w środku napisane „Doda” ;) Jak Artek dorwał plakat, Jackowi dostał się w serduszku Piasek, a Wojtkowi Mandaryna hehehe :)

A ja w ogóle jeszcze tak inteligentna jestem, że sobie wzięłam koszulkę z dziesięciolecia, żeby mi się na niej podpisali… Więc daję, i mówię każdemu, żeby na koszulce było coś innego ;) Jacek napisal „Specjalnie dla Ani …”,

Lala „Lala for you” (nie wiem co w tym specjalnego ;)),

Wojtek: „Ani Bani ..” :P,

Rojek najpierw napisał „Ani …” a potem coś tam zaczyna rysować. I tak patrzy na mnie, rysuje oczy, patrzy na mnie rysuje nos, patrzy na mnie rysuje uszy, patrzy na mnie, rysuje okulary, to wtedy Justyna mówi: „Teraz to już jesteś do siebie podobna” ;) A on dorysował czapkę i mówi: „Ale to jestem JA” :P z takim uśmiechem :)

A Przemek… Przemek przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, narysował mi ŚWIĘTEGO !!!!!!!!!!! :) Kurdeee jak ja się cieszę :P Bo on rzadko rysował Świętych do autografów :)

A tu cała koszulka (i fragment mojego dywanu :P)… Kurde ale się cieszę, że ją wzięłam !!!!!

Potem idziemy po zdjęcia… Podchodzę do Lali i pytam czy może sobie zrobić ze mną zdjęcie.
Lala: No jasne…. 6 zl ;)
Ja: (patrze chwilę na niego ;)) Nie ma sprawy ;)
Zrobiła nam Justyna chyba to zdjęcie i ona się pyta, czy tez może :)
Lala: 2 zl:)
Ja: A czemu ona 2 a ja 6 ????:>
Lala: Bo ty masz dredy :P
Zrobiłyśmy to zdjęcie, a potem Magda też chciała ;)
Lala: Tylko ile ja ci policzę…
Ja: (podpowiadam ;)) Osiem! Osiem!
Lala: No dobra, 8 ;)
Ale oczywiście nie płaciłyśmy nic, żeby nie było wątpliwości, tylko sobie jaja robiliśmy ;)
To moje zdjęcie, oczywiście wyszłam koszmaaarnie, ale taaak się cieszę, że mnie to waaali i się musze ze wszystkimi nim podzielić :)
Potem idziemy do Jacka, który się strasznie śmiał, bo nas było trzy, aparat jeden i każda chciała mieć osobne zdjęcie, więc się wymieniałyśmy tym aparatem itd. ;)
Potem idziemy do Przemka… On jest wysoki (najwyższy z nich ;)), więc ja taka malutka przy nim, to staje na palcach ;) (stąd taka glupia mina :P), on się jeszcze trochę zniżył i znowu w śmiech, bo to dziwnie wyglądało ;)
Potem idziemy do Wojtka, który nawet nie wstał z krzesła, więc zdjęcie takie sobie :/
A potem do Artka ;) Justyna stoi po drugiej stornie stołu z aparatem a ja pytam, czy mogę sobei z nim zrobic zdjęcie. No to on wiadomo, ze no jasne i smile :) (tez nie wstał :P) Stoje tak za nim, żeby nasze głowy były na w miarę równym poziomie, a on wtedy się przysuwa tak do mnie hihih :) Tylko że Justyna trzyma ten aparat i mówi: „Ej Anka ale tu się coś pieprzy:)’ No co my w śmiech ;) Biorę ten aparat, okazało się że zaczęła Justyna nagrywać film ;) Ja go głupia skasowałam i aparat się na chwilę zawiesił ;) Więc ja tak: „oooj” a Artek (z takim przerażeniem prawie ze :P)”Co, zepsuł się ??”, Na co ja, że niieee, to tylko tak na chwilę, on się cały czas tak zacina, b to stare już i zepsute ;) Dobra daje aparat Justynie, podejście numer 2, tym razem udane ;) Cos tam jeszcze gadamy z nimi i później idziemy do swoich rzeczy :) A ja miałam płytę ze zdjęciami dla tego gościa, który dla nas robił zdjęcia na koncercie i prosił, żebym wysłała, bo sobie pomyślałam, że może akurat tutaj będzie, bo nie mogłam mu wysłać mailem, bo za dużo miejsca zajmowały ;) A ze koleś się nazywał Myszor, czyli tak jak Pzemek, podchodzę do Przemka i opowiadam mu ta całą historię :) Normalnie dostałam słowotoku ;) Lala stoi koło Przemka i się śmieje strasznie, a tu się okazuję ze ten koleś to … brat Przemka (szok :P) . No to ja mówię, że mam ze sobą płytę itd., bo myślałam, że może tu dziś będzie bla bla bla, a on na to, że może mu przekazać :) No to ja w pełnym szoku, a potem „Naprawdę ? (i uśmiech :)) To suuuuper, wielkie dzięki :)… Tylko musze znaleźć tą płytę a to chwilę potrwa…” Na co Lala: „Oho” :) z takim fajnym uśmiechem ;) Zaczynam grzebać w tej torbie, wyjmuję jakieś reklamówki, teczkę, coś tam jeszcze, oni się śmieją i w końcu znalazłam, dałam Przemkowi, cos tam jeszcze z nimi pogadałyśmy, że świetny był koncert na 10lecie, że dziękujemy za takie spotkania z fanami i w ogóle, że są super ;) Skończyliśmy, zmierzamy do wyjścia, a oni d nas jeszcze krzyczą „Dzięki że przyszlyście, do zobaczenia!”, coś tam coś tam ;) Wyszyłyśmy z sali kompletnie oszolomione :P Oni tam jeszcze robili sobie zdjęcia i tak dalej, a ja się zorientowałam, że bluzy zapomniałam wziąć stamtąd ;) Więc wracam :) Paradowałam na ta salę, biorę bluzę, i widzę tylko Lalę, który się patrzy na mnie i uśmiecha (wręcz śmieje ;)) , no to macham do niego, on odmachuje i sobie poszłam :)
Wiecie co … suuuuuper było :) To wspaniałe, że mogę się spotkać z moimi idolami, nie tylko na koncercie, mogę z nimi porozmawiać, pośmiać się i pożartować, zrobić sobie zdjęcie… Oni są tacy sympatyczni, w ogóle ciągle z siebie żartowali, ciągle się śmiali, robili głupie (śmieszne) miny ;) Niesamowite :) I strasznie się cieszę, że mogłam tam być i normalnie z nimi pogadać, że mnie nie zżarł strach, jak to czasami miałam w zwyczaju ;) Czuję się teraz po prostu szczęśliwa :) A kiedy patrzę na te rzeczy z ich podpisami to … ehh ;)… pterodaktyle w żołądku :)
A zdjęcia - wiem, że są koszmarne ;) Ale taaaak się baaardzo cieszę :)