Takk...
Komentarze: 5
Grudzień. Śnieg za oknem, szron na drzewach, nalot na szybach. Gałęzie sosen uginają się pod ciężarem warstwy śniegu. Tu i ówdzie ślady saren. Jest pięknie.
Kraków zimą ? Co prawda nie to samo. Na chodnikach wredna chlapa. Ale płatki śniegu opadające leniwie, szczęśliwe twarze dookoła, uśmiechy malujące się pod czerwonymi z zimna nosami i kubek gorącej czekolady w ręku. Bita śmietana z cukrem skrzypiącym pod zębami. Pozytywnie.
Wczoraj w szkole. Smak kawy na ustach, zapach mandarynek (skoczyliśmy na przerwie i jedliśmy wszyscy na matmie). Sprawdzanie, czy można niepostrzeżenie wyjść z klasy w czasie lekcji, siedząc w pierwszej ławce (można). Po lekcjach wspólnie zjedzona pizza. Opowieść kolegi o tym, czy automatycznie otwierane drzwi zdążą się otworzyć, gdy się biegnie (nie zdążą). Parę innych dobrych rzeczy. Siedziałam i stwierdziłam, że ci ludzie, chcąc nie chcąc, są teraz częścią mojego życia. Mojej rzeczywistości. Wcale nie było mi z tego powodu przykro.
Mimo, ze tęsknię do przeszłości. Nie przestanę. Nigdy.
Znowu pozytywnie. Mimo wszystko.