Archiwum 21 marca 2006


mar 21 2006

phi


Komentarze: 4

Tytuł notki hołdem dla koleżanki z klasy – jej „phi” po prosu miażdży, dewastuje i zrównuje z ziemią. No i generalnie dobrze chyba opisuje mój obecny stan – phi, takie właśnie nic. Stan mojego umysłu, stan mojego ciała, stan mojego rozumu, stan mojego zdrowia. Żeby nie było, że skupiam się tylko na tym, co dzieje się w mojej głowie. Chociaż istotnie, głownie. Ale musze czasami przestań być obojętna na resztę, bo zajmując się głównie tym co myślę i czuję, wkrótce bym, mówiąc kolokwialnie, zeschizowała. A tego byśmy sobie przecież bardzo nie życzyli...

 

Nie piszę, kiedy dobrze lub nijak ostatnio – próbuję, kiedy gorzej, kiedy trzeba coś z siebie wyrzucić. Pewnie i tak nie wyjdzie. W każdym razie zdałam sobie sprawę i teraz boli. Moja bezradność obezwładnia, a głupota kole w oczy. Co zrobić, zapytałabym, ale boję się, że nic już nie pomoże.

 

W ogóle zauważyłam też ostatnimi czasy, że wielu rzeczy się boję. I do końca nawet nie wiadomo, przed czym ten lęk. Bo to nie jest tak, że czegoś nie umiem, tylko że boję się przełamać. Od dawna tak mam, w zasadzie od zawsze, ale jakoś wszystko co osiągnęłam, mimo ze nie ma tego wiele, wynikało właśnie z zaryzykowania i próby lęku przezwyciężenia. Jak dotąd obyło się bez większych upadków z tego powodu, co powinno zachęcać do dalszych prób, a jednak nie zachęca. Bo gdy względnie wygodnie tak jak jest, strach przed tym jak będzie później znów zwycięża. Oj, a tak być nie powinno. I jeśli tak jest, wniosek może być tylko jeden: starzeję się, gorzknieję i ogólnie przynudzam. A tego byśmy jeszcze bardziej przecież nie życzyli ...

 

tabakaaa : :