Wycieczka integracyjna :P
Komentarze: 3
Dzisiaj wróciłam z krótkiego „obozu” integracyjnego, a raczej wycieczki :P Muszę powiedzieć, że było świetnie :)
Okazało się, ze mimo, iż w mojej klasie jest 26 dziewczyn i 9 chłopaków, już ja polubiłam :) Dziewięciu kolegów wyrabia 200% normy ;) Są świetni, naprawdę – przezabawni, komiczni, można z nimi pogadać, pośmiać się, powygłupiać, ale i przytulić, kiedy jest źle (lub zimno ;)). Co do dziewczyn – bałam się, że kiedy będzie ich tyle, ciągle będą jakieś zgrzyty, kłótnie i niesnaski, na szczęście nie ma czegoś takiego :) Żyjemy sobie, jak na razie w zgodzie, jesteśmy weseli, śmieszni, pełni energii, kreatywni ;)
Rozruszaliśmy ognisko :) A to było sobie tak, że oprócz naszej klasy na obozie były tez dwie inne. One sobie siedziały przy ognisku, ludzie gadali pomiędzy sobą z klas, tak dosyć drętwo było … Potem przyszliśmy MY – z dwoma gitarzystami ;) I od razu śpiewamy :) Zaczęliśmy od jakichś przyśpiewek o piciu , potem ocenzurowane „Chryzantemy złociste…”(„… w półlitrówce po czystej… ;)”, a następnie „Ore ore szabadaba da amore :P” . Cala klasa śpiewała, nikt się nie przejmował, czy umie czy nie, na dodatek tańczyliśmy, ruszaliśmy się na stołach, ławkach, śmialiśmy się, byliśmy weseli i radośni :D Nauczyciele od razu z uśmiechem na ustach, nasz wychowawca wręcz puchnie z dumy (może nam wybaczy, ze nie czytamy żadnych periodyków literackich ;))… Przyłączyli się do nas, ale inne klasy nie chciały… Więc zaczęliśmy wykrzykiwać „I d! I h!” i w kocu śpiewali razem z nami :D To było super … Ciągnęliśmy tak przez trzy godziny przeszło, gardła całe pozdzierane, w końcu wszystkie klasy już poszły, i zostaliśmy my i wychowawcy ;) Oni już mówią, żebyśmy się zbierali.. No dobra, to idziemy i śpiewamy, nagle zatrzymujemy się na środku jakiejś łąki i zaczynamy tańczyć :D Było super :) Gra w „Mafię” na świetlicy z wychowawcą do ok. 2:30 ;) (nie cała klasa, ale większość, też było super, niektóre teksty normalnie rozwalały :D) Pierwszej nocy dostałyśmy w ósemkę (tyle nas było w pokoju :P) tzw. „fazy” ;) Koleżanka Marysia miała do wykonania ok. 3:30 misję, polegającą na udaniu się do sąsiedniego pokoju z prośba o zgaszenie światła :D My podajemy motyw z „Mission Impossible”, a Mania idzie przez okno na ich balkon :P Okazało się, że w pokoju był akurat nasz wychowawca, więc Marysia wraaaca :) Podejście numer dwa – załatwienie tego kulturalnie, używając drzwi :P Znowu nucimy, Marysia tarza się po łóżku, potem schodzi na podłogę, i idzie na czworakach po ziemi (jak misja, to misja, nie wolno zostać zauważonym przecież :P ), strasznie przy tym tupiąc, na dodatek potykając się o jakieś leżące przedmioty (syf miałyśmy straszny ;)), naciskając z wielkim hałasem klamkę i tupiąc nogami po korytarzu, natykając się przy okazji na pana wychowawcę :P… My się po prostu tarzałyśmy ze śmiechu ;) Obliczanie, czy mieszczę się w normie jeśli chodzi o oddawanie moczu w czasie dnia (ponoć do 8 razy w ciągu doby to norma, a mi dosyć często chciało się „siusiu”, o czym raczyłam informować moje koleżanki – jeśli ktoś się zapyta po co, odpowiedź brzmi: po nic, po prostu mówię, to co czuję ;)) – na szczęście zmieściłam się w normie (wynik wyniósł … własnei 8 ;)) Gra w piłkę z kolegami z naszej klasy i z klasy d i z panem profesorem, a co za tym idzie – faulowanie profesora ;), ślizganie się po trawie i błocie itp. ;) Oraz oczywiście maraton Emilki – naszej bramkarki, przez cale boisko z piłką z okrzykiem ‘UWAGA BRAMKARZ IDZIE!!!”, wraz z oddaniem strzału na bramkę przeciwnika (niecelnego, niestety), oraz powrotu przez cale boisko z okrzykiem „UWAGA BRAMKARZ WRACA !!!” – śmialiśmy się wszyscy z tego przez ładnych kilka minut ;) Dyskoteka w drugi dzień – absolutnie świetna sprawa :D Znowu było super – mała sala, dużo ludzi, z innych klas tez, wszyscy tańczyli i świetnie się bawili :D Druga noc – czyli jak Klaudia opowiadała różne historie – ludzie ona robi to tak, że można się posikać ze śmiechu – dosłownie :) Powinna dziewczyna pomyśleć o jakimś kabarecie :) Skonstruowanie całą klasą maszyny do wachlowania pana P. w 15 minut hehehe ;) (mieliśmy na zajęciach z psychologiem za zadanie skonstruować jakąś maszynę, wykorzystując materiały, które chcieliśmy, siebie i pana profesora ;) – określony czas, w którym mieliśmy się zmieścić to 45 minut, my to skończyliśmy po 15 ;)) Wymyślona naprędce prezentacja klasy, w której strasznie zbłaźnił się nasz profesor od PO … Normalnie szydera ;) Zorganizowanie na własną rękę dyskoteki w świetlicy, ze zwykłym boomboxem –oczywiście wszystkich klas ;) tzn. ludzi, którzy chcieli brać udział. Niestety przyszedł pan właściciel ośrodka i się na nas wydarł :P (dopisane poźniej, bo zapomniałam ;)) Siedzimy sobie w wiele osób w naszym pokoju, nagle wchodzi pan P. i mówi czy wiemy że Aga K. byla na cmentarzu z krzesłem :) (bo mieszkalismy w pensjonacie tak położonym, że po jednej stronie był kościół, a po drugiej cmentarz :P ) ... My sobie myślimy co jej odbiło :P I okazalo się, że chciała iść na cmentarz tak po prostu, tylko furtka była zamknięta, a nie chciala skakać, więc postanowila sobie przynieść krzesło, żeby sobie na nim stanąc i na luzie przejść nad ogrodzeniem :) hehehe no pzeciez jak to usłyszeliśmy t nas kompletnie zagieło :P Nie ma co, pomysłowych mamy ludzi ;) Ostatnia noc – ciągnące, niekończące się rozmowy o niczym, bardzo miłe ;) 15 osób leżących w jednej kupie na naszych łóżkach, prowadzących różne śmieszne rozmowy :D I w końcu zaśnięcie w niecodziennych pozycjach – tzn. jak akurat komu się udało ;)
Punkcików mogłoby być jeszcze więcej :D Naprawdę – było super. Polubiłam moją klasę, nie ma chyba nikogo, do kogo miałabym jakiś uraz. Nawet wychowawca okazał się być świetny, mimo że taki sztywny na początku był… Śmialiśmy się z niego cały czas :D Mam nadzieję, ze w szkole ludzie będą tacy sami jak na wycieczce ;) Było aż tak fajnie, że niektórzy z np. klasy d woleli przebywać z nami niż ze swoją klasą… Było świetnie :D
A dzisiaj poszłam sobie odwiedzić moje stare gimnazjum, pogadałam z niektórymi moimi starymi nauczycielami … Dziwnie się na mnie patrzyli, ze względu na te dredy chyba (w gimnazjum ABSOLUTNIE nie wolno było mieć żadnych fryzur, pasemek, kolczyków, paznokci pomalowanych, makijażu, bluz zawiązanych na pasie etc. etc.), ale raczej spotykały mnie reakcje pozytywne, z uśmiechem na ustach ;) Też było fajnie … :P
Później udałam się do LO moich kochanych dziewczynek, na półgodzinna przerwę, poznałam ich klasę, której część sobie grała w pokera rozbieranego (hehhe Ziemniak skończył bez koszulki :P) i zostałam sobie na ich lekcji religii (prowadziła siostra, która mnie przygotowywała do bierzmowania :)), pogadałam sobie trochę z dziewczynami, na korytarzach spotkałam wielu znajomych i ogólnie fajny ten dzień był :P
No i widziałam kominiarza :D Pomyślałam życzenie … Żeby tylko się spełniło ;)