Archiwum wrzesień 2005


wrz 28 2005 Tekstów kilka :)
Komentarze: 4

Biologia:

Profesor  :P do nas: "Wy wstrętne plugawe brzuchołazy" :D

Profersor :P do A.:"Kąsasz rękę, która cię karmi tłustymi pulpetami wiedzy" :)

Chemia:

Pani profesor do nas: "Rybki pypki"

 

Przepraszam ale musiałam :D

I jeszcze jedna rzecz, której nie miałam w zwyczaju :P Tekst piosenki Jamesa Blunta "Goodbye My Lover"

Did I disappoint you or let you down?
Should I be feeling guilty or let the judges frown?
'Cause I saw the end before we'd begun,
Yes I saw you were blinded and I knew I had won.
So I took what's mine by eternal right.
Took your soul out into the night.
It may be over but it won't stop there,
I am here for you if you'd only care.
You touched my heart you touched my soul.
You changed my life and all my goals.
And love is blind and that I knew when,
My heart was blinded by you.
I've kissed your lips and held your head.
Shared your dreams and shared your bed.
I know you well, I know your smell.
I've been addicted to you.

Goodbye my lover.
Goodbye my friend.
You have been the one.
You have been the one for me.

I am a dreamer but when I wake,
You can't break my spirit - it's my dreams you take.
And as you move on, remember me,
Remember us and all we used to be
I've seen you cry, I've seen you smile.
I've watched you sleeping for a while.
I'd be the father of your child.
I'd spend a lifetime with you.
I know your fears and you know mine.
We've had our doubts but now we're fine,
And I love you, I swear that's true.
I cannot live without you.

Goodbye my lover.
Goodbye my friend.
You have been the one.
You have been the one for me.

And I still hold your hand in mine.
In mine when I'm asleep.
And I will bear my soul in time,
When I'm kneeling at your feet.
Goodbye my lover.
Goodbye my friend.
You have been the one.
You have been the one for me.
I'm so hollow, baby, I'm so hollow.
I'm so, I'm so, I'm so hollow.

 

Smutno mi :( Że nie mam sie do kogo przytulić, że nie mam z kim pogadać, że nie moge powiedzieć tego co myśle, że ciągle żyję w niepewności, że ciągle mam nadzieję, choć to bez sensu ... :(

Co ja mam zrobić ?????

tabakaaa : :
wrz 24 2005 Bez tytułu
Komentarze: 8

Hmmm wypadałoby napisać jakaś notkę, chociaż odkąd wprowadziłam haslo mało osób poczytuje ;) Ale w sumie lepiej, żeby mało osób czytalo niż żeby czytały osoby niepowołane :D Myślę więc, że jakoś przeżyję :P

W szkole kurcze, aż sama się dziwię z tego powodu, dobrze :) Po wycieczce baaardzo fajnie czuję się w klasie, i z resztą w szkole też, a jeszcze postanowiłam sobie z koleżanką, że od poniedziałku chodzimy non-stop uśmiechnięte i zadowolone, i poznajemy wszystkich ludzi, ktorych chciałybyśmy poznać :) heheh ciekawe jak to nam wyjdzie :P

Atmosfera w klasie naprawdę jest teraz fajna... Przynajmniej ja tak sądzę :) W ogóle nie ma jeszcze osoby, której bym nie lubiła... Wiem, że nie istnieje osoba, ktoraby wszystkich lubiła, lub ktoraby wszyscy lubili, ale ja mam tak, że nie ma osoby, której bym bardzo nie lubiła (pisze ogólnie, nie tylko w klasie :P ), natomiast sa osoby mi obojętne... Ale ja już tak mam że strsznie ufam ludziom, nawet jeśli ich nie znam dobrze, pewnie sie na tym kiedyś przejdę, ale tak juz mam :

Kurcze no, polubiłam moją klasę :D

Heheh, a po wycieczce sobie ubzdurałam, a w zasadzie już nawet na wycieczce, że mi sie podoba jeden kolega z klasy, Ł. <lol> teraz jak sobie o tym myślę, to stwierdzam, że strasznie musiałam być no nie wiem, zdesperowana chyba ;) Aż boję sie pomyśleć jaka będzie moja reakcja, kied przeczytam to za parę miesiecy ;)

Ale tak to już jest, że kiedy nie ma sie nikogo, szuka sie wszędzie dookoła potencjalnego kandydata, więc zwraca sie uwagę na wszystkie, nawet zupelnie nieistotne i przypadkowe szczegóły, a później się tylko z tego śmieje :) Nie ma sensu szukać kogoś na siłę, bo prędzej czy później przyjdzie sam :)

Właśnie !!!! Postanowilam postawić wszystko na jedna kartę. A niech się dzieje, co chce. W sumie nie mam nic do stracenia, bo to co mogłabym stracić, jest niewspółmierne do tego, co ewentualnie moglabym zyskać, podejrzewam, że najwyżej chwile poboli, ale w ogólnym rozrachunku wyjdzie na plus :P Najwyżej skończy się życie w ciągłej niepewności, ze zludnymi nadziejami, z chwilami euforii i zwątpienia... I jakoś wcale mi tego nie będzie szkoda, bo na dłuższą metę to jest bardzo męczące. Wszystko będzie jasne :)

Jednak w realizacji planu ciągle przeszkadzają mi niezależne ode mnie zbiegi okoliczności :) Może to znak, żebym jednak siedziała cicho ?!

tabakaaa : :
wrz 19 2005 Wycieczka integracyjna :P
Komentarze: 3

Dzisiaj wróciłam z krótkiego „obozu” integracyjnego, a raczej wycieczki :P Muszę powiedzieć, że było świetnie :)

 

Okazało się, ze mimo, iż w mojej klasie jest 26 dziewczyn i 9 chłopaków, już ja polubiłam :) Dziewięciu kolegów wyrabia 200% normy ;) Są świetni, naprawdę – przezabawni, komiczni, można z nimi pogadać, pośmiać się, powygłupiać, ale i przytulić, kiedy jest źle (lub zimno ;)). Co do dziewczyn – bałam się, że kiedy będzie ich tyle, ciągle będą jakieś zgrzyty, kłótnie i niesnaski, na szczęście nie ma czegoś takiego :) Żyjemy sobie, jak na razie w zgodzie, jesteśmy weseli, śmieszni, pełni energii, kreatywni ;)

 

Rozruszaliśmy ognisko :) A to było sobie tak, że oprócz naszej klasy na obozie były tez dwie inne. One sobie siedziały przy ognisku, ludzie gadali pomiędzy sobą z klas, tak dosyć drętwo było … Potem przyszliśmy MY – z dwoma gitarzystami ;) I od razu śpiewamy :) Zaczęliśmy od jakichś przyśpiewek o piciu , potem ocenzurowane „Chryzantemy złociste…”(„… w półlitrówce po czystej… ;)”, a następnie „Ore ore szabadaba da amore :P” . Cala klasa śpiewała, nikt się nie przejmował, czy umie czy nie, na dodatek tańczyliśmy, ruszaliśmy się na stołach, ławkach, śmialiśmy się, byliśmy weseli i radośni :D Nauczyciele od razu z uśmiechem na ustach, nasz wychowawca wręcz puchnie z dumy (może nam wybaczy, ze nie czytamy żadnych periodyków literackich ;))… Przyłączyli się do nas, ale inne klasy nie chciały… Więc zaczęliśmy wykrzykiwać „I d! I h!” i w kocu śpiewali razem z nami :D To było super … Ciągnęliśmy tak przez trzy godziny przeszło, gardła całe pozdzierane, w końcu wszystkie klasy już poszły, i zostaliśmy my i wychowawcy ;) Oni już mówią, żebyśmy się zbierali.. No dobra, to idziemy i śpiewamy, nagle zatrzymujemy się na środku jakiejś łąki i zaczynamy tańczyć :D Było super :) Gra w „Mafię” na świetlicy z wychowawcą do ok. 2:30 ;) (nie cała klasa, ale większość, też było super, niektóre teksty normalnie rozwalały :D) Pierwszej nocy dostałyśmy w ósemkę (tyle nas było w pokoju :P) tzw. „fazy” ;) Koleżanka Marysia miała do wykonania ok. 3:30 misję, polegającą na udaniu się do sąsiedniego pokoju z prośba o zgaszenie światła :D My podajemy motyw z „Mission Impossible”, a Mania idzie przez okno na ich balkon :P Okazało się, że w pokoju był akurat nasz wychowawca, więc Marysia wraaaca :) Podejście numer dwa – załatwienie tego kulturalnie, używając drzwi :P Znowu nucimy, Marysia tarza się po łóżku, potem schodzi na podłogę, i idzie na czworakach po ziemi (jak misja, to misja, nie wolno zostać zauważonym przecież :P ), strasznie przy tym tupiąc, na dodatek potykając się o jakieś leżące przedmioty (syf miałyśmy straszny ;)), naciskając z wielkim hałasem klamkę i tupiąc nogami po korytarzu, natykając się przy okazji na pana wychowawcę :P… My się po prostu tarzałyśmy ze śmiechu ;) Obliczanie, czy mieszczę się w normie jeśli chodzi o oddawanie moczu w czasie dnia (ponoć do 8 razy w ciągu doby to norma, a mi dosyć często chciało się „siusiu”, o czym raczyłam informować moje koleżanki – jeśli ktoś się zapyta po co, odpowiedź brzmi: po nic, po prostu mówię, to co czuję ;)) – na szczęście zmieściłam się w normie (wynik wyniósł … własnei 8 ;)) Gra w piłkę z kolegami z naszej klasy i z klasy d i z panem profesorem, a co za tym idzie – faulowanie profesora ;), ślizganie się po trawie i błocie itp. ;) Oraz oczywiście maraton Emilki – naszej bramkarki, przez cale boisko z piłką z okrzykiem ‘UWAGA BRAMKARZ IDZIE!!!”, wraz z oddaniem strzału na bramkę przeciwnika (niecelnego, niestety), oraz powrotu przez cale boisko z okrzykiem „UWAGA BRAMKARZ WRACA !!!” – śmialiśmy się wszyscy z tego przez ładnych kilka minut ;) Dyskoteka w drugi dzień – absolutnie świetna sprawa :D Znowu było super – mała sala, dużo ludzi, z innych klas tez, wszyscy tańczyli i świetnie się bawili :D Druga noc – czyli jak Klaudia opowiadała różne historie – ludzie ona robi to tak, że można się posikać ze śmiechu – dosłownie :) Powinna dziewczyna pomyśleć o jakimś kabarecie :) Skonstruowanie całą klasą maszyny do wachlowania pana P. w 15 minut hehehe ;) (mieliśmy na zajęciach z psychologiem za zadanie skonstruować jakąś maszynę, wykorzystując materiały, które chcieliśmy, siebie i pana profesora ;) – określony czas, w którym mieliśmy się zmieścić to 45 minut, my to skończyliśmy po 15 ;)) Wymyślona naprędce prezentacja klasy, w której strasznie zbłaźnił się nasz profesor od PO … Normalnie szydera ;) Zorganizowanie na własną rękę dyskoteki w świetlicy, ze zwykłym boomboxem –oczywiście wszystkich klas ;) tzn. ludzi, którzy chcieli brać udział. Niestety przyszedł pan właściciel ośrodka i się na nas wydarł :P (dopisane poźniej, bo zapomniałam ;)) Siedzimy sobie w wiele osób w naszym pokoju, nagle wchodzi pan P. i mówi czy wiemy że Aga K. byla na cmentarzu z krzesłem :) (bo mieszkalismy w pensjonacie tak położonym, że po jednej stronie był kościół, a po drugiej cmentarz :P ) ... My sobie myślimy co jej odbiło :P I okazalo się, że chciała iść na cmentarz tak po prostu, tylko furtka była zamknięta, a nie chciala skakać, więc postanowila sobie przynieść krzesło, żeby sobie na nim stanąc i na luzie przejść nad ogrodzeniem :) hehehe no pzeciez jak to usłyszeliśmy t nas kompletnie zagieło :P Nie ma co, pomysłowych mamy ludzi ;) Ostatnia noc – ciągnące, niekończące się rozmowy o niczym, bardzo miłe ;) 15 osób leżących w jednej kupie na naszych łóżkach, prowadzących różne śmieszne rozmowy :D I w końcu zaśnięcie w niecodziennych pozycjach – tzn. jak akurat komu się udało ;)

 

Punkcików mogłoby być jeszcze więcej :D Naprawdę – było super. Polubiłam moją klasę, nie ma chyba nikogo, do kogo miałabym jakiś uraz. Nawet wychowawca okazał się być świetny, mimo że taki sztywny na początku był… Śmialiśmy się z niego cały czas :D Mam nadzieję, ze  w szkole ludzie będą tacy sami jak na wycieczce ;) Było aż tak fajnie, że niektórzy z np. klasy d woleli przebywać z nami niż ze swoją klasą… Było świetnie :D

 

A dzisiaj poszłam sobie odwiedzić moje stare gimnazjum, pogadałam z niektórymi moimi starymi nauczycielami … Dziwnie się na mnie patrzyli, ze względu na te dredy chyba (w gimnazjum ABSOLUTNIE nie wolno było mieć żadnych fryzur, pasemek, kolczyków, paznokci pomalowanych, makijażu, bluz zawiązanych na pasie etc. etc.), ale raczej spotykały mnie reakcje pozytywne, z uśmiechem na ustach ;) Też było fajnie … :P

 

Później udałam się do LO moich kochanych dziewczynek, na półgodzinna przerwę, poznałam ich klasę, której część sobie grała w pokera rozbieranego (hehhe Ziemniak skończył bez koszulki :P) i zostałam sobie na ich lekcji religii (prowadziła siostra, która mnie przygotowywała do bierzmowania :)), pogadałam sobie trochę z dziewczynami, na korytarzach spotkałam wielu znajomych i ogólnie fajny ten dzień był :P

 

No i widziałam kominiarza :D Pomyślałam życzenie … Żeby tylko się spełniło ;)

tabakaaa : :
wrz 14 2005 :(
Komentarze: 7

Na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku. Pozorne szczęście. Nie, mylę się. Jest naprawdę dobrze. Aż sama nie spodziewałam się, że może się tak ułożyć :) Tylko czegos tu brakuje. Nawet nie czegoś - kogoś. Bardzo brakuje :(

 

Tak to chyba jest z ludzką naturą - apetyt rośnie w miarę jedzenia. Gdyby miesiąc temu ktos mi powiedzial, że spotka mnie tyle fantastycznych  rzeczy, że wszystko sie tak dobrze uloży, chyba bym mu nie uwierzyła. A teraz mam to wszystko, ale ciągle czegos brakuje. Glupie to prawda ?! Chyba najlepiej było by nie wiedzieć wiele, nie zastanawiac się nad tym, czego sie nie wie, i żyć sobie szczęsliwie, nie trapiąc się jakimiś 'głębszymi' problemami. może z perspektywy innych byloby to zycie glupca, ale ten głupiec przynajmniej jest szczęsliwy. Co jest lepsze ?!  Ja chyba jestem skazana na żywot tego, który ciągle chce wiedziec więcej. Co nie znaczy dobrze :( (przepraszam za taki wydumany charakter notki, ale w końcu mam w szkole teraz zajęcia z filozofii, więc jakos sie to musi odbic na mojej psychice ;))

Czy ja naprawdę proszę o tak wiele ?! Chcę tylko, żeby ktos mnie przytulił ( nie, przepraszam, chcę żeby ON mnie przytulił. Ale widać to już zbyt wiele :(

 

O proszę, przytulił :) I to 104 razy ... Niestety, tylko internetowo, przez GG ... Ale i tak od razu jest mi lepiej :)

tabakaaa : :
wrz 11 2005 Spotkanie fanów z Myslovitz :)
Komentarze: 8

 

Ehhh to było cos absolutnie niesamowitego :)Wczoraj w Mysłowicach odbyło się spotkanie zespołu Myslovitz z fanami :) Jak było … można się domyślić, ale zaraz to wszystko dokładnie opiszę ;)

 

Przyjechałyśmy z Justyna i Magdą (moimi dwiema koleżankami, z którymi zawsze jeżdżę na Myslovitz ;)) tam na miejsce i zaczynamy łazić po mieście… W końcu chciałyśmy znaleźć ksero, bo Justyna dostała wcześniej od fanclubu taką gazetkę „Przemyslenia” i tam były fenomenalne plakaty, więc sobie pomyślałyśmy że możemy je skserowac i dać im do podpisania i powiesić na ścianie :) Pytamy więc jakiejś kobiety, gdzie tu jest ksero. No to ona nam tłumaczy, że gdzieś tam skręcić trzeba, coś tam, coś tam ;) OK., idziemy… Na początku budynki takie niezbyt zachęcające ale twardo idziemy. Potem patrzymy… a tam stoi Dżałówa z jakims gościem (!!!!!!!!!!!!!) … Totalne zaskoczenie ;) Od razu go poznałyśmy, ale pomyślałyśmy że tak głupio do nich podejść… Przeszłyśmy obok, za chwilę się zatrzymałyśmy, zaczęłyśmy grzebać po torbach czy mamy coś, na czym mógłby się podpisać (bo wszystko co miałyśmy było związane z Myslovitz ;)) … W końcu jedyną rzeczą, jaką ja miałam była… kartka z tych, które nam dal pan od polskiego na weekend, żebyśmy przeczytali ;) heh no dobra podchodzimy do niego i pytamy czy mógłby nam się podpisać … A on tak się ucieszył !!!! I mówi, że rzadko go tak proszą o autografy…I taaaak bardzo się uśmiecha ;) My coś tam gadamy, że w ogóle się nie spodziewałyśmy, że go spotkamy i nie mamy nic, a on się pyta, czy będziemy na tym spotkaniu z Myslovitz, na co my, że tak, na co on, że w takim razie jeszcze zdążymy podskoczyć po coś do domu i później i tak się spotkamy ;) W końcu ja pytam czy możemy sobie zrobić z  nim zdjęcie … A on mówi, że no jasne i SIĘ STRASZNIE CIESZYŁ :) Zrobił nam je ten jego kolega, zamieszczę je, walić że na tym zdjęciu jestem tez ja, w tym momencie mnie to wali, że wychodzę koszmarnie na zdjęciach i w ogóle jestem koszmarna ;)

 

 

 

A tu sam autograf: (mam nadzieję, że pan od polskiego nie będzie zły ;))

 

 

 

Później znalazłyśmy już to ksero, oczywiście byłyśmy strasznie podemocjowane, bo nie często spotykamy znanych ludzi na ulicy a już w każdym razie nie często są tak bardzo mili :) Załatwiłyśmy co tam miałyśmy załatwić i idziemy jakąś ulica przed siebie… W końcu stwierdziłyśmy, żebyśmy poszły już do tego centrum kultury, gdzie miało się odbyć to spotkanie … No to skręcamy w jakąś ulicę, która była prostopadłą do rynku. I tam na zakręcie, ale już od strony rynku była jakaś knajpa. Wychodzimy zza zakrętu, a tam dokładnie przed nami LALA !!!!!!!!!!!!! (dla niewtajemniczonych: perkusista Myslovitz ;))My od razu w totalnym szoku zaskoczone, ale mam nadzieję, ze tego nie było widać tak strasznie ;) Magda tylko mnie chwyciła dosyć mocno za rękę (mam zadrapanie hehe i strupa ;)), ale ja ją rozumiem, to po prostu taki odruch ;) Siadłyśmy na ławce na tym rynku (pomijam fakt, że Justyna sobie najpierw nie trafiła ;)), on tam łaził, kręcił się, to do sklepu, to gdzieś tam, to coś wkładał do samochodu a my ciągle siedzimy i żeby nie wyglądać głupio, cos tam robimy, ja grzebałam w torbie, czegoś szukając i wypakowywałam większość rzeczy ;) Nie chciałyśmy podejść, bo i ta przecież miałyśmy go spotkać później ;) On w  końcu pojechał… My wciąż w wielkim szoku, posiedziałyśmy jeszcze chwilkę, a tu idzie Dżałówa rynkiem i macha nam i krzyczy „A nie mówiłem że się jeszcze spotkamy?! To miast jest takie małe :)” … Kurde normalnie SZOK !!!!!!!!!! Podchodzimy do znanego gościa, prosimy o autografy i zdjęcia, a on nie dość że się CIESZY JAK DZIECKO, to jeszcze później SAM coś tam do nas zagaduje :) My odpowiedziałyśmy już nie pamiętam co ;) I w pełnym szoku idziemy dalej, już faktycznie do tego centrum kultury… Idziemy, idziemy i ja mówię: „Wiecie co, fajne to miasto, jesteśmy tu pół godziny i spotkałyśmy dwa razy Dżałowę i Lalę…” odwróciłam głowę w bok….. A tam Lala w saloniku prasowym cos kupuje (lol) ;) Heheh, wiecie co naprawdę faaaajne to miasto ;) Idziemy do tego centrum kultury, tam zaspokoiłyśmy swoje podstawowe potrzeby fizjologiczne ;) Poznałyśmy się z jakimś facetem, który siedział na recepcji, czy tam w sekretariacie ;), potem cos tam gadamy z ludźmi z obsługi… Później przyszły nasze koleżanki, które poznałyśmy właśnie na koncercie :) A zaraz potem już wpuszczali… Więc idziemy :) Każdy dostał przy wejściu „Przemyslenia” (te, które Justyna już miała wcześniej;)), a my oczywiście siedziałyśmy w pierwszym rzędzie na środku (to spotkanie było w sali kinowej ;)). Później zaczęły się pytania. Niektóre były fajne i śmieszne, ale niektóre beznadziejne, tak jakby ludzie w ogóle nie wiedzieli nic o nich, bo ja już je słyszałam (lub czytałam w jakichś wywiadach) kilka razy :/ Odpowiadali głownie Artur i Jacek, Przemek czasami… Lala chyba raz i Wojtek też ;) W każdym razie Przemek strasznie śmiesznie jadł ciasteczka, a Wojtek miał dwa pisaki i ciągle bił nimi Lalę po nogach i po brzuchu, i po stole i po swoich nogach, bawiąc się w perkusję :) Hehe, w ogóle zachowywali się przekomicznie ;)

Wszyscy:

 

 

Jacek:

 

 

Przemek:

 

 

Artek:

 

 

Wojtek:(trochę niewyraźne i zasłaniają napoje, ale grunt, że jest ;))

 

 

Lala:

 

 

 

Po pytaniach zaczęło się podpisywanie :D Wszyscy się rzucili, ludzi było trochę, ale w końcu stwierdziłam, że nie będę podpisywać wszystkiego – nie podpisywałam okładek płyt, o to będę mogła poprosić zawsze ;) Miałyśmy z nimi wspólne zdjęcia, więc kiedy je dajemy do podpisania to Jacek się pyta: „Kraków?” no to my że taaak i coś tam gadamy ;) Zawsze jak im się daje wspólne zdjęcia, oni się tak im przypatrują, coś tam komentują, coś tam dorysują hehe ;) Później dawałam im te plakaty skserowane, a oni takie śmieszne miny robili, ogolnie przezabawni byli ;) Na jednym plakacie Wojtek dorysował Rojkowi takie coś, jakby był kosmitą ;) Później daję to Artkowi a on (tak niby groźnie ;)): „Kto to zrobił?:>” A ja:”Wooojtek ;)” (i patrzę na Wojtka :)), a Wojtek: (do mnie):”Kabel :P” (wiecie no mówili to wszystko tak na żarty, a Wojtka „kabel’ zabrzmiał tak jak normalnie dziecka w przedszkolu hehehe :) Więc wybuchliśmy wszyscy śmiechem), a za to Rojek dorysował Wojtkowi nos klowna ;) W ogóle na innych rzeczach (i dla innych ;)) tez fajne rzeczy rysowali, ale tak fajnie było, że sobie nawzajem dokuczali i rożne śmieszne rzeczy dorysowywali :)



Później wyłudziłam od funclubu plakat Myslovitz i tez zaniosłam do podpisania. A wcześniej na konferencji były pytania o Sopot, i oni się troszkę nabijali z tych wykonawców typu Mandaryna itp. ;) Więc na plakacie któryś z nich narysował na Artku serduszko i w środku napisane „Doda” ;) Jak Artek dorwał plakat, Jackowi dostał się w serduszku Piasek, a Wojtkowi Mandaryna hehehe :)

 

A ja w ogóle jeszcze tak inteligentna jestem, że sobie wzięłam koszulkę z dziesięciolecia, żeby mi się na niej podpisali… Więc daję, i mówię każdemu, żeby na koszulce było coś innego ;) Jacek napisal „Specjalnie dla Ani …”,

 

 

Lala „Lala for you” (nie wiem co w tym specjalnego ;)),

 

 

Wojtek: „Ani Bani ..” :P,

 

 

Rojek najpierw napisał „Ani …” a potem coś tam zaczyna rysować. I tak patrzy na mnie, rysuje oczy, patrzy na mnie rysuje nos, patrzy na mnie rysuje uszy, patrzy na mnie, rysuje okulary, to wtedy Justyna mówi: „Teraz to już jesteś do siebie podobna” ;) A on dorysował czapkę i mówi: „Ale to jestem JA” :P z takim uśmiechem :)

 

 

A Przemek… Przemek przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, narysował mi ŚWIĘTEGO !!!!!!!!!!! :) Kurdeee jak ja się cieszę :P Bo on rzadko rysował Świętych do autografów :)

 

 

A tu cała koszulka (i fragment mojego dywanu :P)… Kurde ale się cieszę, że ją wzięłam !!!!!

 

 

Potem idziemy po zdjęcia… Podchodzę do Lali i pytam czy może sobie zrobić ze mną zdjęcie.

Lala: No jasne…. 6 zl ;)

Ja: (patrze chwilę na niego ;)) Nie ma sprawy ;)

Zrobiła nam Justyna chyba to zdjęcie i ona  się pyta, czy tez może :)

Lala: 2 zl:)

Ja: A czemu ona 2 a ja 6 ????:>

Lala: Bo ty masz dredy :P

Zrobiłyśmy to zdjęcie, a potem Magda też chciała ;)

Lala: Tylko ile ja ci policzę…

Ja: (podpowiadam ;)) Osiem! Osiem!

Lala: No dobra, 8 ;)

Ale oczywiście nie płaciłyśmy nic, żeby nie było wątpliwości, tylko sobie jaja robiliśmy ;)

To moje zdjęcie, oczywiście wyszłam koszmaaarnie, ale taaak się cieszę, że mnie to waaali i się musze ze wszystkimi nim podzielić :)

 

 

Potem idziemy do Jacka, który się strasznie śmiał, bo nas było trzy, aparat jeden i każda chciała mieć osobne zdjęcie, więc się wymieniałyśmy tym aparatem itd. ;)

 

Potem idziemy do Przemka… On jest wysoki (najwyższy z nich ;)), więc ja taka malutka przy nim, to staje na palcach ;) (stąd taka glupia mina :P), on się jeszcze trochę zniżył i znowu w śmiech, bo to dziwnie wyglądało ;)

 

 

Potem idziemy do Wojtka, który nawet nie wstał z krzesła, więc  zdjęcie takie sobie :/

 

 

A potem do Artka ;) Justyna stoi po drugiej stornie stołu z aparatem a ja pytam, czy mogę sobei z nim zrobic zdjęcie. No to on wiadomo, ze no jasne i smile :) (tez nie wstał :P) Stoje tak za nim, żeby nasze głowy były na w miarę równym poziomie, a on wtedy się przysuwa tak do mnie hihih :) Tylko że Justyna trzyma ten aparat i  mówi: „Ej Anka ale tu się coś pieprzy:)’ No co my w śmiech ;) Biorę ten aparat, okazało się że zaczęła Justyna nagrywać film ;) Ja go głupia skasowałam i aparat się na chwilę zawiesił ;) Więc ja tak: „oooj” a Artek (z takim przerażeniem prawie ze :P)”Co, zepsuł się ??”, Na co ja, że niieee, to tylko tak na chwilę, on się cały czas tak zacina, b to stare już i zepsute ;) Dobra daje aparat Justynie, podejście numer 2, tym razem udane ;) Cos tam jeszcze gadamy z nimi i później idziemy do swoich rzeczy :) A ja miałam płytę ze zdjęciami dla tego gościa, który dla nas robił zdjęcia na koncercie i prosił, żebym wysłała, bo sobie pomyślałam, że może akurat tutaj będzie, bo nie mogłam mu wysłać mailem, bo za dużo miejsca zajmowały ;) A ze koleś się nazywał Myszor, czyli tak jak Pzemek, podchodzę do Przemka i opowiadam mu ta całą historię :) Normalnie dostałam słowotoku ;) Lala stoi koło Przemka i się śmieje strasznie, a tu się okazuję ze ten koleś to … brat Przemka (szok :P) . No to ja mówię, że mam ze sobą płytę itd., bo myślałam, że może tu dziś będzie bla bla bla, a on na to, że może mu przekazać :) No to ja w pełnym szoku, a potem „Naprawdę ? (i uśmiech :)) To suuuuper, wielkie dzięki :)… Tylko musze znaleźć tą płytę a to chwilę potrwa…” Na co Lala: „Oho” :) z takim fajnym uśmiechem ;) Zaczynam grzebać w tej torbie, wyjmuję jakieś reklamówki, teczkę, coś tam jeszcze, oni się śmieją i w końcu znalazłam, dałam Przemkowi, cos tam jeszcze z nimi pogadałyśmy, że świetny był koncert na 10lecie, że dziękujemy za takie spotkania z fanami i w ogóle, że są super ;) Skończyliśmy, zmierzamy do wyjścia, a oni d nas jeszcze krzyczą „Dzięki że przyszlyście, do zobaczenia!”, coś tam coś tam ;) Wyszyłyśmy z sali kompletnie oszolomione :P Oni tam jeszcze robili sobie zdjęcia i tak dalej, a ja się zorientowałam, że bluzy zapomniałam wziąć stamtąd ;) Więc wracam :) Paradowałam na ta salę, biorę bluzę, i widzę tylko Lalę, który się patrzy na mnie i uśmiecha (wręcz śmieje ;)) , no to macham do niego, on odmachuje i sobie poszłam :)

 

 

 

Wiecie co … suuuuuper było :) To wspaniałe, że mogę się spotkać z moimi idolami, nie tylko na koncercie, mogę z  nimi porozmawiać, pośmiać się i pożartować, zrobić sobie zdjęcie… Oni są tacy sympatyczni, w ogóle ciągle z siebie żartowali, ciągle się śmiali, robili głupie (śmieszne) miny ;) Niesamowite :) I strasznie się cieszę, że mogłam tam być i normalnie z nimi pogadać, że mnie nie zżarł strach, jak to czasami miałam w zwyczaju ;) Czuję się teraz po prostu szczęśliwa :) A kiedy patrzę na te rzeczy z ich podpisami to … ehh ;)… pterodaktyle w żołądku :)

 

A zdjęcia - wiem, że są koszmarne ;) Ale taaaak się baaardzo cieszę :)

 

 

 

tabakaaa : :