Archiwum grudzień 2005


gru 22 2005 Dobrze ...
Komentarze: 5

Czuję się bardzo szczęśliwa. Aż nie potrafię opisać tego słowami. Mimo że jest wiele rzeczy, które chciałabym mieć, a nie mam, nie przeszkadza mi to. Bo to nie o to chodzi. Zaczęłam dostrzegac rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Cieszę się z byle głupoty, nawet malutka rzecz sprawia mi wielką radość. Wreszcie, ostatnio otaczający mnie ludzie ciągle pozytywnie mnie zaskakują. Pasowałoby może stwierdzenie „wysyłane w świat dobro zawsze do nas wraca”, ale nie wiem sama, czy ja wysyłam dobro. Wiem w każdym razie, że warto być miłym, warto ufać, warto wierzyć, kochać i uśmiechać się, bo to nam daje wielką radość i siłę. W takich chwilach czuję też, ze dobrze wierzyć w ludzi. I ze nie myliłam się – ludzie istotnie są dobrzy.

 

A dzisiaj w szkole na wigilii ??? Też było bardzo miło. Składaliśmy sobie życzenia wszyscy chyba z półtorej godziny. I nie były to oklepane „Zdrowych, wesołych Świąt...” tylko naprawdę ciekawe, prawdziwe i szczere. Piękne. Poza tym czuję, że ta więź z tymi ludźmi, nie tylko z klasy, ze szkoły też, jest coraz silniejsza. 

 

Ciągle się uśmiecham – aż mnie usta i oczy już bolą. I czuję że chciałabym jeszcze bardziej, jeszcze szerzej, ale już po prostu bardziej się nie da :)

 

Szczęśliwa jestem :)

 

(napisałam tą notkę, bo po prostu musiałam, ale jeśli właśnie weszłaś/wszedłeś na tego bloga i nie czytałaś(eś) ostatniej notki, to proszę, przeczytaj, bo są tam życzenia świąteczne :) )

tabakaaa : :
gru 21 2005 Na Święta....
Komentarze: 3

„Stary urzędniku, mój towarzyszu podróży, nigdy nikt nie otworzył ci drzwi do wolności i nie ty odpowiadasz za to. Zbudowałeś swój spokój zalewając cementem wszystkie wyloty i wzloty do światła. Zwinąłeś się w kłębek w swoim bezpieczeństwie mieszczańskim, w swoich nawykach, w dławiącym rytuale życia na prowincji, wzniosłeś ten skromny szaniec przeciwko wiatrom, przypływom i gwiazdom. Nie chcesz przejmować się wielkimi problemami, dość trudu kosztuje się już wysiłek, by zapomnieć swoją kondycję człowieka. Nie jesteś mieszkańcem wędrownej planety, nie zadajesz sobie pytań, na które nie ma odpowiedzi: jesteś mieszczuchem z Tuluzy. Nikt nie ujął cię za ramiona, zanim jeszcze nie było za późno. Teraz glina, z której powstałeś, wyschła i stwardniała, nikt już nie dobudzi się w tobie muzyka, poety czy astronoma, którzy cię może zamieszkiwali kiedyś.”

 

Antoine de Saint-Exupery, „Ziemia, planeta ludzi”

 

Tak naprawdę, dojrzewając więcej zyskujemy czy tracimy?

 

Bo przecież to dzieci chłoną najwięcej świata – widzą więcej niż dorośli, wyrażają prawdziwy zachwyt i zaciekawienie tym co się wokół nich dzieje. Dostrzegają rzeczy niezauważalne dla innych. Potrafią cieszyć się z każdej, nawet najdrobniejszej rzeczy – że pada śnieg, że słońce świeci, ze woda na herbatę się zagotowała... Jest w nich taka naturalna ciekawość i radość z życia.

 

Radość, która z biegiem czasu jednak zanika. Jasne, przecież ciągle się cieszymy, kiedy dostaniemy prezent, dobra ocenę, awans, podwyżkę, kiedy coś nam się uda. Ale gdzie się podziała ta radość z życia, ze świata, z istnienia? Ta ciekawość ?! Gdzie to dziecko, które w nas jeszcze nie tak dawno było??? Jesteśmy coraz starsi, musimy sprostać coraz większym wymaganiom, mamy rozmaite problemy...

 

Jednak w każdym z nas jest dziecko. Może bardzo głęboko, zakopane pod stertą przytłaczających problemów, zmartwień, zmęczenia. Ale jest, żyje tam, a jego serce ciągle bije. Może już słabo, może ledwo co. Nie pozwólmy, żeby dziecko w nas zginęło.

 

Życzę Ci na nadchodzące Święta Bożego Narodzenia przede wszystkim, żeby udało Ci się odnaleźć w sobie dziecko. Wtedy wszystko będzie prostsze i przyjemniejsze :) A Święta staną się najpiękniejszym czasem w roku.

 

I nie pozwól potem schować mu się z powrotem.

 

tabakaaa : :
gru 19 2005 niespodziewany i rzadko u mnie spotykany...
Komentarze: 5

Tak smutno mi się zrobiło. I na dodatek nie mam się do kogo przytulić. Mówię o facecie, żeby była jasność. Żeby powiedział do mnie „Ej moje maleństwo, nie martw się”, czy w jakiś inny, równie szowinistyczny sposób mnie pocieszył. Jakoś do tej pory dawałam sobie radę. Ale już po prostu mi odwala – kiedy ma się w klasie 26 dziewczyn, choćby tak świetnych jak mam, które tak bardzo lubię, można ześwirować i już. To trochę przykre, że gdzie się nie obejrzę - dziewczyna. Potrzebuję faceta i to szybko.

 

Ale nie byle jakiego...

 

Coś mi się wydaje, ze pozostało ześwirować do reszty :(

 

Tak mi źle ... Bo nie ma mnie kto pocieszyć <żeby była jasność, o facecie mowa :P>

tabakaaa : :
gru 16 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

Coś ostatnio pisać mi się nie chce. Może dlatego, że na dobrą sprawę pisać nie potrafię. A szkoda, bo zawsze wydawało mi się, że to jedna z niewielu rzeczy, która w miarę dobrze mi wychodzi. Tymczasem uświadamiam sobie, a proces ten jest powolny i bardzo bolesny (zapewne dlatego bardzo bolesny, ponieważ powolny), że pisać zdecydowanie nie potrafię. Ułożone przeze mnie zdania nijak mi się podobają, nie grają ze sobą, a co najgorsze - nie oddają tego, co chciałabym przekazać. Mimo, że pisząc je staram się włożyć w nie tyle emocji, że aż się trzęsę od wewnątrz. To, co napiszę nigdy mi się nie podoba. Czytam za to czasami, co (i jak) piszą moi znajomi z klasy (profil "skrajnie humanistyczny" :)). I wtedy wszystko wychodzi. Brak mi polotu, lekkości, charakterystycznego stylu i szczypty sarkazmu, które tak chciałabym mieć.

Przykre jest, że jeśli czegoś bardzo chcemy, pragniemy, marzymy o tym przed każdym zaśnięciem, to to coś coraz bardziej się oddala, unierzeczywistnia ... I nie chodziło mi w tym o pisanie. Ale tak się skojarzyło ...

Pozdrawiam wszystkich, którzy mimo wszystko (z przymusu, z przyzwyczajenia, z "blogowego" niepisanego obowiązku odwdzięczenia się za komentarz - niepotrzebne skreślić) przeczytają moje wypociny i podpiszą się pod tą kupą chłamu obiema rękami.

tabakaaa : :
gru 02 2005 Takk...
Komentarze: 5

Grudzień. Śnieg za oknem, szron na drzewach, nalot na szybach. Gałęzie sosen uginają się pod ciężarem warstwy śniegu. Tu i ówdzie ślady saren. Jest pięknie.

 

Kraków zimą ? Co prawda nie to samo. Na chodnikach wredna chlapa. Ale płatki śniegu opadające leniwie, szczęśliwe twarze dookoła, uśmiechy malujące się pod czerwonymi z zimna nosami i kubek gorącej czekolady w ręku. Bita śmietana z cukrem skrzypiącym pod zębami. Pozytywnie.

 

 

 

Wczoraj w szkole. Smak kawy na ustach, zapach mandarynek (skoczyliśmy na przerwie i jedliśmy wszyscy na matmie). Sprawdzanie, czy można niepostrzeżenie wyjść z klasy w czasie lekcji, siedząc w pierwszej ławce (można). Po lekcjach wspólnie zjedzona pizza. Opowieść kolegi o tym, czy automatycznie otwierane drzwi zdążą się otworzyć, gdy się biegnie (nie zdążą). Parę innych dobrych rzeczy. Siedziałam i stwierdziłam, że ci ludzie, chcąc nie chcąc, są teraz częścią mojego życia. Mojej rzeczywistości. Wcale nie było mi z tego powodu przykro.

 

Mimo, ze tęsknię do przeszłości. Nie przestanę. Nigdy.

 

Znowu pozytywnie. Mimo wszystko.

tabakaaa : :