Archiwum styczeń 2007


sty 30 2007 Still ....
Komentarze: 0

Źle mi. Męczę się. Bo nie przeszło mi wcale, żeby nie powiedzieć, że ostatnimi czasy wręcz się nasiliło. Niedługo chyba oszaleję.

 

A do tego jeszcze ferie. Wszystko szło pięknie i gładko, problem stał się jakoś bardziej odległy, nienamacalny. Żyłam inną rzeczywistością. Jednak potem sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Zrozumiałam, że nie ucieknę, a na pewno już nie teraz. Pamięć o nim i tak będzie żywa i będzie towarzyszyła tym ludziom cały czas. Przecież oni nie wiedzieli, jak bardzo mnie to boli i rani za każdym razem, jak bardzo cierpię.

 

Łzy ciekły nie raz. Dlatego, że jestem mu obojętna. Dlatego, że trwam już tak długo. Dlatego, że wcale nad tym nie panuję. Dlatego, że i tak nie mogę przestać. Chociaż chcę.

 

Mówię sobie ciągle, że widocznie tak ma być, że nie jesteśmy dla siebie, że nie powinnam w ogóle się nim przejmować, ale kiedy zamykam oczy ciągle widzę tą samą twarz. I nic na to nie poradzę.

 

Dlatego, że nie ma żadnej nadziei.

 

Chociaż w Kościele w niedzielę hymn do miłości św. Pawła: „Miłość (…) we wszystkim pokłada nadzieję”

 

I „Amelia” po raz kolejny:

„-Ona się zakochała…

- Ale przecież ja jej nie znam!

- Znasz, marzysz o niej od zawsze”

 

A tak, żeby mi dołożyć, jaka piosenka leciała w samochodzie, gdy jechałam z jego rodzicami?

„It still feels like our first night together

(…)

I'm still hold on and you're still the one

The first time our eyes met it's the same feelin' I get

Only feels much stronger and I wanna love ya longer

(…)

So If you're feelin' lonely.. don't

You're the only one I'd ever want

I only wanna make it good

So if I love ya a little more than I should

Please forgive me I know not what I do

Please forgive me I can't stop lovin' you

Don't deny me

This pain I'm going through

Please forgive me

If I need ya like I do

Please believe me

Every word I say is true

Please forgive me I can't stop loving you

Still feels like our best times are together

Feels like the first touch

(…)

You're still number one I remember the smell of your skin

I remember everything

I remember all your moves

I remember you

(…)”

 

Ironia losu to się nazywa?

 

 

 

 

tabakaaa : :
sty 10 2007 gdzieś tam, w środku, tli się niepokój...
Komentarze: 0

Czy się boję? Jasne, że tak. To chyba naturalne – strach. Właśnie pisałam o nim z koleżanką na gadu-gadu. Jest on uczuciem towarzyszącym człowiekowi przez całe życie, od dnia urodzin do momentu śmierci. Dopiero wtedy, zgodnie z nauką, w którą wierzę, odnajdujemy bezwzględny spokój i szczęście, dopiero wtedy jesteśmy wolni od wszystkich trosk, nic nas nie martwi, jesteśmy w tak cudownej rzeczywistości, że nic nas nie martwi. Ale w ziemskim życiu strach jest człowiekowi bardzo potrzebny. Od zarania dziejów strach popycha człowieka do działania, a podstawą wszelkiego postępu jest próba przezwyciężenia go, pozbycia się obaw, przekroczenia ograniczających barier. Bo przecież przeciwieństwem strachu jest odwaga, a ona jest jednym z głównych motorów naszego życia.

 

Dlatego wierzę, że będzie dobrze. Może chwilami nieco ciężko, ale przecież co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Dam radę, tym bardziej, że przecież nie mam nic do stracenia, niczym nie ryzykuję, nie muszę więc jakoś bardzo się przejmować, nawet jeśli niewszystko pójdzie po myśli. To tylko tydzień, minie szybko. Zawsze mogę włożyć słuchawki do uszu i zaszyć się w kącie z książką.

 

Jak było, napiszę gdy wrócę.

 

tabakaaa : :
sty 04 2007 ojej... :)
Komentarze: 0

Jestem.

 

SZCZĘŚLIWA

 

!!!!!!!!!!!!!!

:)

To dobrze, czyż nie?

 

Nie wiem w sumie, czemu.

Chyba po prostu - tak po prostu :)

 

Czy to jeszcze lepiej??? :)

tabakaaa : :
sty 01 2007 refleksje na nowy rok :D
Komentarze: 0

Trafiłam gdzieś w internecie na jakiś głupawy test pod tytułem: „Czy to naprawdę miłość?”. Jako że uwielbiam natrząsać się z głupoty tego typu quizów otworzyłam podstronę i odpowiedziałam ładnie na wszystkie pytania. Oczywiście, pytania były tendencyjne, odpowiedzi jeszcze bardziej, wszystkie ludzkie zachowania spreparowane do pustych i nic nie znaczących schematów, które do tego rzadko pokrywają się z prawdą, a ‘wynik’ nie odstawał poziomem od reszty. Nieważne, nie to jest meritum. Przeczytałam potem komentarze pod testem… Przypomniałam sobie wczorajszą rozmowę pomiędzy mną, moimi dwiema koleżankami i pewnym kolegą… I właśnie dlatego piszę :)

 

Załamana jestem kontaktami damsko-męskimi w dzisiejszym świecie. Zwłaszcza wśród ludzi młodych. Kiedy zaczyna się rozmowę na ten temat, zawsze powstają dwa obozy, dziewczyn i chłopaków, które walczą ze sobą z taką zajadłością, że najchętniej skoczyłyby sobie nawzajem do gardeł (bynajmniej nie do szyj ;)), niezależnie od tego, czy są w udanych, szczęśliwych i długich już związkach, czy właśnie zostały okropnie porzucone, czy same okropnie porzuciły, czy też nie mają partnera wcale, a wzdychają tylko do kogoś, kto nie odwzajemnia tych uczuć. Dziewczyny zawsze zarzucają facetom, że oni patrzą tylko na wygląd i atrakcyjność – że liczą się dla nich długie nogi, duży biust, fajny tyłek, że chcą, aby te części ciała były odpowiednio eksponowane, tak aby mogły cieszyć mężczyzn możliwością podziwiania ich i przykuwały wzrok – krótkie mini spódniczki, dekolty po pas etc, na dodatek, że faceci myślą tylko o jednym, że lecą na łatwe i puste panienki, które od razu dadzą im to, czego chcą. Faceci nie pozostają dłużni twierdząc, ze dziewczyny lecą tylko na takich wypacykowanych, wystylizowanych facetów, którzy mają kupę kasy, którzy zachowują się jak ‘macho’. Uważają, ze wrażliwy facet, który traktuje kobietę z szacunkiem i poważnie nie ma żadnych szans, bo dziewczyny szybko się takim znudzą, oczekując większych wrażeń…

 

Co jest najstraszniejsze? Ze tego się nie zmieni. Że tak naprawdę mało osób zrozumie, że w gruncie rzeczy dziewczyny i faceci są do siebie podobni. Że i jedni i drudzy najbardziej marzą o miłości, o głębokim uczuciu, o tym, żeby być prawdziwie kochanym. Że boją się samotności, że chcieli by mieć koło siebie bliską Osobę, której mogli by powiedzieć wszystko, zawsze móc z nią porozmawiać na każdy temat, z którą po prostu mogli by być. Że i jedni i drudzy przeżywają uczucia bardzo intensywnie, potrafią zakochać się tak samo mocno i być tak samo oddanym. Że nie chcą być traktowani z góry, tylko poważnie. Że kiedy już spotykają osobę, o której marzą, boją się tego, co może wyniknąć z tej znajomości, że nie zasługują, że ‘to zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe’, że ‘taki ideał na pewno nie mógłby na mnie zwrócić uwagi’ itd. Wtedy oddają się przelotnym znajomościom, flirtom, przygodom które nic nie wnoszą, poza może pogorszeniem opinii czy reputacji, twierdząc, że nic więcej nie są warte. Druga osoba, rzeczony ideał, mimo że zwróci uwagę na tą osobę nic nie zrobi widząc, że np. upija się i oddaje się komuś pierwszemu lepszemu na imprezie, ponieważ będzie sądził/a, ze widocznie on/a chce takich wrażeń, chce być traktowana przedmiotowo, że chce takiego maczo/takiej ‘maniurki’ (proszę mi wybaczyć kolokwializmy …), że na osobę, która chce prawdziwie kochać nawet nie zwróci uwagi …

 

Traktujmy się poważnie, nie pretensjonalnie. Traktujmy drugą osobę tak samo, jak my chcielibyśmy być traktowani. Uwierzmy, że oni (czy one) są tacy(takie) sami(same) jak my, mają te same pragnienia, lęki, obawy, marzenia… Że kiedy używają sobie z kimś „łatwym” to nie znaczy od razu, że z takim typem osoby chcieli by się związać. Że jak oglądają się za kimś na ulicy lub stwierdzają, że podoba im się aktor/aktorka to nie znaczy, że z kimś kto nie wygląda jak on/a nie chcą mieć do czynienia. Że wszyscy jesteśmy delikatni, subtelni i wrażliwi.

 

Przecież wszystko kręci się wokół miłości i to ona jest najważniejsza…

 

 

Cholera, ja chyba naprawdę żyję w jakimś utopijnym świecie…

 

 

tabakaaa : :